Webinar 53 – 22.04.2014 – Klucz do Towarzyskości i 2 Historie Rozwodu

by Paweł Grzywocz on 24 April 2014

webinar53dwiehistorierozwodu

Na tym webinarze wyjawię Ci
klucz do wyrobienia towarzyskości. Dzięki niemu po wielu latach życia
w nieśmiałości i izolacji w grupach znajomych w szkole lub w drużynie koszykówki, zdałem sobie sprawę,
co jest konieczne do stania się pewnym siebie, lubianym i towarzyskim mężczyzną.

W dzisiejszych czasach jest
to szczególnie ważne. Otrzymasz także rekomendowane materiały
do obejrzenia na Ted.com oraz filmy, pokazujące jak dzisiaj ludzie zaczynają zachowywać się jak “zombi” i mają co raz większe trudności z rozmawianiem z drugim człowiekiem.

Następnie poznasz dwie historie moich czytelników, którzy są na skraju rozwodu i niestety jest już o wiele ZA PÓŹNO na naprawę ich małżeństwa. Jeden z nich żyje w małżeństwie BEZ SEKSU od 5 lat!

To prawdziwy dramat. Jedynie dzieci trzymają ich przy sobie. Nie życzę nikomu takiego cierpienia, jest to jedna z najgorszych rzeczy, jakie mogą się przytrafić facetowi w ciągu jego życia. Jeśli chcesz tego uniknąć na 100%, to zapraszam Cię tutaj.

Przeczytaj również nowy, zaawansowany artykuł, w którym dowiesz się:

“Jak dobrowolnie zostać tylko przyjacielem kobiety ze względu na jej litość i dostać jako nagrodę pocieszenia buziaka w policzek.pdf”.

Z kolei w odpowiedziach na pytania uczestników dowiesz się:

  • Kiedy zaprosić dziewczynę na wesele, a kiedy nie?
  • Jak być postrzeganym, jak mężczyzna, mający WIELE randek?
  • Jak nie skreślać dziewczyny zbyt szybko i nie oceniać jej zbyt surowo?
  • Świetny temat do rozmowy zapoznawczej w dowolnym miejscu.
  • Jak przestać być kolegą i zacząć być chłopakiem, gdy koleżanka rzuciła chłopaka?
  • Jak randkować bez samochodu?
  • Jak znaleźć kolegów do wspólnego budowania pewności siebie?
  • Jak nie wyjść na głupka podczas droczenia?
    Jak NIE rozwiązywać konfliktów w pracy?
  • Ile razy próbować pocałować dziewczynę?
    Czy rezygnować po jednej odmowie?

Pobierz nagrania i nagraj je sobie na odtwarzacz mp3. Następnie, gdy prowadzisz samochód lub jedziesz autobusem odsłuchaj webinaru.

Cz.1. – Klucz do Towarzyskości i Dwie Historie Rozwodu:

Zamów Twój miesięczny dostęp do archiwum wszystkich dotychczasowych nagrań z cotygodniowych webinarów. Otrzymasz indywidualne konto użytkownika. Następnie zaloguj się w prawym górnym rogu strony, aby zobaczyć i pobrać nagrania w formacie mp3 lub mp4 oraz zaawansowany artykuł w formacie pdf.

Aby uzyskać dostęp do nagrań video i mp3 z webinarów oraz zaawansowanych artykułów, kliknij przycisk Kup teraz i opłać zamówienie za pomocą bezpiecznych płatności w systemie PayU.pl.

Dodaj do koszyka

Order form

NameTransfer
Miesięczny dostęp do wszystkich nagrań z webinarów i zaawansowanych artykułów49.00 zł
Webinar 53 – 22.04.2014 – Klucz do Towarzyskości i 2 Historie Rozwodu
Ocena: 5 Głosów: 1

Podziel się swoimi refleksjami:

{ 7 comments… read them below or add one }

Tecrtr April 27, 2014 at 15:03

Jak pozbyć się opini od rodziców, kiedy oni są wartościowi, znaczy się wiedzą co i jak robić w danych sytuacjach a ja jeszcze nie do końca, np

Byłem z rodzicami u mojego brata.który już mieszka ze swoją rodziną i na koniec, nie przyszło mi na myśl, aby podziękować. A gdy wracaliśmy autobusem, to zapomniałem dzwi zamknąć od kierowcy gdy wychodziłem, mama mi coś mówi, dlaczego drzwi nie zamykam, to poczułem się winny i chciałem się tłumaczyć, wywołało to we mnie poczucie winy, a gdy zaczęłem to mama powiedziała, że coś nie potrafię się zachować, że nie podziękowałem u rodziny mojego brata za gościnę i inne słowa, stawiające mnie jako winnego i za to nie chce abym pojechał z nimi następnym razem do mojego brata.

Mama zarzucała mi, że nie zajmowałem się 6 letnim bratankiem. Zajmowałem się trochę pograłem z nim w ping-ponga, i inne zabawt, ale nie siedziałem z nim cały czas. Wolałem w ciszy pobyć w pokoju i na necie coś poczytać.

Więc jak to jest, czy jak się z rodziną, która ma np 6 letnie dziecko, to nie można mieć czasu dla siebie, i trzeba się nim zajmować np bawić w berka, grać w coś itd,i czy to jest dobre ? Czy pozostaje tylko noc aby mieć czas dla siebie ?

Co zrobić gdy wszyscy siadają do stołu a np mama mówi jaki ja jestem i moje problemy, które cięzko mi jest rozwiązać Albo gdy coś biorę ze stołu i coś mi spadło albo nie umiem ukroić z kulturą, bo mi się to rozwala i wygląda to jakbym był świnią niestety, to mówi spokojnie. Ja robię spokojnie, a gdy tak mówi, to mnie to denerwuje. Bo nie pojmuje wtedy tego znaczenia, spokojny co to znaczy ?

Albo też nie spłukałem kibla, nie umyłem podłogi w łazience i wele innych. Albo mama mówi, że nie ogoliłem się, albo dlaczego włosów nie umyłem. Różne niedoskonałości moje, a potem czuję winę, tzw poczucie winy i chcę się tłumaczyć.

Więc jak przed rodzicami przestać się tłumaczyć przed swoimi błedami, (które tak naprawdę nie powinne mieć miejsca a wynikają chyba z braku kultury?, lenistwa ?, czegoś innego ? i dlaczego pisząc to czuję winę ? czyżby to na zasadzie :bo mam już tyle lat i powinienem to wiedzieć ?) i nie mieć poczucia winy i nie tłumaczyć się ?

Myślę aby napisać o sobie negatywne rzeczy po to aby zaakceptować siebie, np

- Nie piszę pracy dyplomowej na studia)bo jestem leniem, jem słodycze więc jestem tłuściochem, nie znam kultury jestem człowiekiem, który niszczy otoczenie. Jestem leniwy, nie myję głowy bo mi się nie chce. Akceptuję swoje niedoskonałości a każde nowe wypowiedziane przez rodziców powinienem dopisywać, tak aby nie przejmować się tym.

Czy to jest dobre ?

Mam 26 lat i mieszkam z rodzicami ,bez pracy (prawie, ulotki raz na tydzień). Szukam pracy, ale bez skutecznie i brakuje mi odwagi aby pracować w np barach, ale może jakoś spróbuję jak mnie przyjmą. Rodzicę chcą abym się wyniósł, właśnie przez te tłumaczenie się i moje błedy.

Dziwne jest, że ze znajomymi nie czuję potrzeby z tłumaczeniem się a z rodzicami jest trudniej.

Trochę dziwnie się czuję pisząc to tutaj, ale nie wiem czy tym sposobem oskarżam rodziców ?

Reply

ka966@wp.pl April 22, 2019 at 00:27

Z tym ślubem też mam podobną sytuacje teraz jest wesele brata, 1 czerwca, nie mam dziewczyny i nie randkuje z żadną kobietą aktualnie. Nie chcę zacząć się spotykać z kobietami tylko dlatego aby poszła ze mną na wesele bo wiem że mi się nie podoba.Szkoda robić jej nadzieje. Chciałem iść sam na to wesele ale rodzina mnie ciśnie “co ludzie powiedzą” ja mam to oczywiście w d…
ale zastanawiam się czy nie zaprosić koleżanki z którą się dobrze znam od kilku lat aby się odczepili.

Z drugiej strony to jest ciężka sprawa bo to wesele brata i ta kobieta może być przytłoczona że to bliska rodzina i będzie na świeczniku.

Co o tym myślisz Pawle?
Lepiej zaprosić tą starą koleżankę czy iść samemu olać dobre rady “bo wypada abyś kogoś zaprosił”
Z drugiej strony został 1 msc i nie będę na siłę kobiet na ranki zapraszał z którymi mogłoby coś wyjść ale mi się nie podobają.

Reply

Paweł Grzywocz April 22, 2019 at 00:33

Ale z czym ma ta rodzina problem? Komu i co nie wypada? Co ludzie pomyślą? W czym jest dokładnie problem? Gdyby mi podali jakieś merytoryczne, sensowne argumenty, to mógłbym iść z koleżanką albo nawet wynająć sobie tzw. panią do towarzystwa, są takie oferty kobiet na Internecie. Gdyby to faktycznie miało jakikolwiek sens. Jednak to nie ma żadnego sensu, bo rodzina papuguje zwykle jakieś totalne dyrdymały, pierdoły i idiotyzmy wyssane z du*y. Zero argumentów. Zero konkretów. Totalne dno i 5 metrów mułu. Wówczas nawet, mając dziewczynę, to bym jej nie przeprowadzał aż do czasu narzeczeństwo, bo pokazywać się z nią przy nich to zbyt duża wiocha i narażanie się na jakieś niepotrzebne i idiotyczne komentarze. Stałą dziewczynę zabiera się do rodziny, gdy jest narzeczoną co najmniej. Wcześniej mogą mnie wszyscy cmoknąć w du*ę. A gdybym ją jednak zabrał, to byłaby to wyłącznie nasza ochota na to, na na 99% nie miałbym ochoty, bo rodzina i wesele oraz inne religijne uroczystości to wiocha nad wiochami.

Reply

Kamil April 22, 2019 at 11:15

Mają problem bo wszyscy będą z parami nawet młodsi ode mnie. A ty masz 22 lata i nie możesz przyjść z dziewczyną.
Mowią że będę sam siedział z telefonem i nawet nie będę miał z kim potańczyć….

Wiem że na weselu są wolne dziewczyny czasami i można się zabawić to żaden problem.

Ba to jeszcze nie koniec mam jeszcze iść do spowiedzi i komuni… To już w ogóle są totalnie odmóżdżeni przez telewizje i kościół i ich doktryny nie Biblijne.

Dla mnie to również idiotyzmy wole iść sam i nie mam z tym problemów.

Jestem Twoim kursantem od 2015 roku naprawdę otworzyłeś mi oczy na cały świat, po za kobietami, inaczej patrzę na pieniądze, rząd, zdrowie, duchowość.
Zapisałem się na toastmaster od stycznia.
Miałem mowy.
Dojeżdżam do dużego miast i wychodzę ,2/3 razy w tygodniu do miejsc z kontekstem.
Co prawda zacząłem wdrażać materiały na poważnie od listopada tamtego roku i poznałem ogrom kobiet.
Jest tyle miejsc w Krakowie że nie wiem czasami które wybrać.
Wiem że to kwestia czasu i samodyscypliny kiedy znajdę tą wymarzoną kobiete.

Wiem że to myślenie ich jest straszne. Normalnie patologia. Cóż zrobić jak ktoś ma zatwardziałe serce to pozostaje to zaakceptować. Niestety to rodzina i trzeba ich tolerować w jakimś stopniu.

Jeszcze jak byś wiedział jaką ma mój brat dziewczyne, toksyczną, niedowartościowaną, niedojżałą, narzekając to byś się załamał. Mieszkają z nami więc wiem co mówie. I jeszcze teraz ma się wyprowadzic przed ślubem do domu rodzinnego bo tak wypada… Z doktryn katolickich.

No to jest totalna patologia ale tak już jest jak ktoś się urodził z “inteligencją wrodzoną na każdy temat” Tak jak było w kabarecie :D
Bo to tylko do tego się nadaje.

Chyba zaproszę tą koleżanke dobrą znajomą i niech się odczepią ode mnie.

Reply

Paweł Grzywocz April 22, 2019 at 12:21

A byłeś kiedyś na weselu sam lub z kimś? Dla mnie te piosenki na weselach są tak wiejskie, discopolowe, że potrafię wytrzymać tak z 3 tańce i idę sobie zrobić przerwę. Stoję wtedy np. pod ścianą i kiwam głową w rytm muzyki, coś sobie sączę, uśmiecham się, macham sobie rączką, tak dryguję. Jestem wyluzowany, mam wylane. Większe stresy w życiu pokonałem, więc presja na tańczenie czy przychodzenie z kimś na siłę nie robi na mnie wrażenia. W każdym razie tańczę tak z 2 do 3 utwory i idę sobie postać pod ścianą lub posiedzieć przy stoliku, bo ta muzyka jest zbyt denna. Nie czuję tego. Mogę się przełamać i rozchulać, powygłupiać tak z 10 do 15 minut, kilka piosenek, potem 30 minut przerwy.

Poza tym na weselu co godzinę, półtora jest podawane jakieś nowe jedzenie, więc szkoda byłoby przegapić, bo degustować akurat lubię. W każdym razie ogrom czasu spędza się przy stole, a tańce to są takie przerywniki między posiłkami i tak aż do oczepin o północy, które też są pełne idiotycznych zabaw z pończochami i innymi głupotami, na które nawet głupio mi jest patrzeć, czuję się zażenowany, więc i tak jestem wtedy przy stolikach i rozmawiam z ludźmi, którzy tam siedzą, bo zwykle część osób nie interesują oczepiny i te durne zabawy, więc tylko popatrzą chwilę i idą do stolika. Ja przynajmniej miałem zwykle wokół siebie kilka osób z mojego pokolenia lub młodsze, które uważają te zabawy za tak głupkowate, że nawet nie chce im się na patrzeć.

Dopiero po północy zaczyna się taka full dyskoteka do rana, non stop tańce, ale ja jestem wykończony maksymalnie między 2 a 3 i jadę do domu, bo zwykle jestem kierowcą, a gdybym nie był kierowcą, to na pewno starsze osoby i niektórzy goście muszą jechać wcześniej, więc się zbierają o 1, 2, 3. W sumie nie ma tego tańca tak dużo. Poza tym nie chce się spocić i być mokrym. Dlatego 3 utwory to jest taki maks, a potem muszę wyluzować, dryguję, kiwam głową, uśmiecham się, obserwuję parkiet, jeśli bliskie mi osoby dalej tam tańczą. Potem też się zmęczą i idziemy do stolika albo gdzieś pogadać. Nie ma tego tańca wcale dużo. Więc silenie się na posiadanie partnerki na wesele nie jest żadną koniecznością, skoro tańczę po 3 utwory i idę odpocząć. A jak jestem z partnerką, to ona też nie chce się spocić, więc po 3 utworach też zaczyna się uspokajać.

Przy stoliku świetnie mi się rozmawia z młodymi parami. Nieraz są to właśnie takie pary z łapanki, że poznali się wczoraj albo tydzień temu itp. a siedzą na tym weselu, jakby byli jakimś związkiem a wcale nie są. A inni są narzeczonymi dla siebie i sobie rozmawiamy o życiu, emigracji, nieruchomościach, wakacjach, związkach itd. życiowe tematy. Po prostu za chiny nie widzę konieczności posiadania partnerki na weselu, bo świetnie potrafię się zachować i odnaleźć samemu. A gdy mi rodzina robił jakąś presję, to tym bardziej mam ochotę na przekór zrobić tak, jak ja uważam, że mi dobrze.

Z jakiej paki mam robić to, co oni mi wmawiają, skoro sami prezentują poziom świadomości ameby. Pozostaje uśmiechać się i żartobliwie zgadzać się ze wszystkim, co będą mi mówić. Ja spędzę świetnie czas tak czy siak. Z niewłaściwą lub niechcianą przeze mnie partnerką spędziłbym gorzej czas niż jakbym poszedł sam, więc już wolę sam. Z przyjaciółką to już w ogóle czułbym się, jak mega łajza, bo wszyscy by się gapili, aprobowali ją, jakby gratulowali wewnętrznie, że kogoś mam, a ja bym wiedział, że to tylko przyjaciółka, która ma mnie de facto w du*ie pod kątem seksualnym, romantycznym, uczuciowym i przyszła w ramach jakiejś przysługi, grzeczności, kumpelstwa. Dopiero w takiej sytuacji moje poczucie wartości obrywa mocno po głowie, bo czuję się wtedy, jakbym nie miał siły sprawczej do tego, żeby mieć pociągającą mnie kobietę, której się podobam, więc muszę przed ludźmi udawać, że mam jakąś, a ona tak naprawdę traktuje mnie, jak przyjaciółkę. Takie akcje wyniszczałyby moje poczucie wartości. Wziąłem przyjaciółkę na studniówkę, bo do poloneza, to szkoda by było stać z boku, przy stolikach też wszyscy w parach, a ja bym był sam oraz w wieku nastoletnim ciężko jest się oprzeć tej presji równieśniczej, żeby jednak być tam sam samemu.

A na weselach nie ma żadnej presji rówieśników ani nie mamy już po 18 lat, nie jesteśmy pełnymi kompleksów nastolatkami i nie mamy pragnienia przypodobania się rówieśnikom. To rodzina, która podobno powinna nas kochać bez względu na to czy kogoś mamy czy nie. A jeśli nie akceptują mnie takim, jakim obecnie jestem, to ja dziękuję za taką fałszywą rodzinę, przed którą zmuszam się do afiszowania z fałszywą dziewczyną. To wtedy rozważyłbym, czy w ogóle tam przyjść. Mnie osobiście nigdy żadna rodzina do niczego nie zmuszała, nie narzucała w kwestiach kobiet. Presję sam sobie nakręcałem, gdy oni jedynie życzyli mi na urodziny czy na święta jakieś “przyjaciółki od serca”, “wybranki” itp. frazesy, które do pewnego czasu mnie bolały, bo nie miałem pojęcia, jak być atrakcyjnym dla kobiet i nic mi nie wychodziło.

Jak się nauczyłem obycia z kobietami i jak to działa, to na takie życzenia reagowałem akceptacją i uśmiechem. Poza tymi życzeniami nie było sytuacji, żeby mi robili presję na przyłażenie z kimkolwiek, gdziekolwiek. Jeśli Tobie tak gadają, to bym to olał, bo to jest poniżej pasa. Z resztą sami są nieraz po rozwodach albo w beznadziejnych związkach, a będą Tobie doradzać. W każdym razie o wiele lepiej czułbym się na takim weselu samemu niż z upozorowaną dziewczyną.

A najbardziej by mnie wpieniało, jakbym potem musiał każdemu tłumaczyć w różnych sytuacjach: “To nie jest moja dziewczyna”, “To nie jest moja dziewczyna”, “Nie jesteśmy razem”, “Jesteśmy znajomymi/przyjaciółmi” i słuchać ich dalszych komentarzy, mundrości. Szlag by mnie wtedy strzelał. Próby zadowolenia takiej gawiedzi to niekończąca się historia. Przyjdziesz ze stałą dziewczyną, to będą pytać, kiedy ślub. Przyjdziesz z żoną, to będą pytać, kiedy dziecko. Przyjdziesz z dzieckiem, to będą pytać, kiedy drugie dziecko itd. Nigdy się od ich durnych oczekiwań nie uwolnisz. Możesz jedynie się uwolnić mentalnie. Nie próbować zaspokajać ich oczekiwań. Żyć swoim życiem i dla siebie przede wszystkim. Obśmiewać te pytania, zgadzać się z nimi żartobliwie, mówić to, co chcą usłyszeć, że pracujesz nad tym, że za rok, że za miesiąc, że będą pierwsi, którym powiesz o dziewczynie, ślubie lub dziecku, że robisz, co w Twojej mocy itp. ogólniki bez żadnych szczegółów. Złota zasad to: nie dawaj im niczego. Nic. Zero. Żadnych konkretów. Nic.

Reply

Bartłomiej March 1, 2023 at 11:01

Tak sobie słucham odpowiedzi na drugie pytanie i ile byś, Pawle, dzisiaj wydawał pieniędzy na te pierwsze spotkania, do tych 15? Najtańsze kawiarnie, do których zazwyczaj chodzę na pierwsze spotkania, mają napoje za 10-15zł, a np. najtańszy bilard – 30zł/h

Reply

Paweł Grzywocz March 1, 2023 at 11:10

Możesz iść do McDonalda lub jakiejś lokalnej herbaciarni, gdzie herbata lub kawa kosztują 10 zł, a na kolejnych podobnie. Bilard akurat jest nieco nudny, więc najpierw lepszy jest cymbergaj, automaty do koszykówki, rzutki, planszówki. A poza tym galerie sztuki, domy kultury, spacery, miejsca widokowe, parę pomysłów też tutaj i tutaj.

Reply

Leave a Comment

Previous post:

Next post: